Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Pacjentka 9 godzin leżała w izbie przyjęć, nie żyje. Lekarka i pielęgniarka przed sądem

Utworzony przez Użytkownik niezarejestrowany, 22 lutego 2018 r. o 12:24 Powrót do artykułu
Jakie karteczki jak tam karteczek nie daja klocku.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
nie pisalem do ciebie tipi.pisalem zeby uswiadomic czytajacych ze autor igra z wizerunkiem osoby wskazanej jako oskarzona.to daje podstawe zeby przeanalizowac fakty i te nieprawdziwe obalic w drodze powodztwa cywilnego.dziennikarza tez obowiazuje jakas etyka.chyba.a zreszta to nie ja bede nad tym sie zastanawiac tylko ci ktorzy sie na t znaja.tylko pisze o tym co wiem a nie zmyslam jak on podsluc***acy pewnie rozmowy na korytarxu i publikujac bzdury.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
na izbie przyjęć w tym szpitalu jest taki młyn ze niewiadomo kogo pierwszego brać ,spędziłam tam cały dzień --najgorzej ze cenny czas innym pacjentom zabierają zawszeni i pijani żule było ich pełno leżących na korytarzu pod kroplówkami --- smród niemiłosierny i w takich warunkach musza przebywać lekarze i jeszcze "leczyć" wcale się nie dziwie ze tak się stało..... takie mamy państwo....
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
doktorka nie miała pełnej informacji o stanie pacjentki? niechby poszła i ją zbadała to by miała pełną informację .... masakra
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
A może by tak spróbować w cztery oczy osobie zainteresowanej powiedzeć, a nie tchórzliwie na forum, licząc jeszcze na pośredników? Brakuje odwagi?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Tchorzliwie to sie zachowuja ci ktorzy szefom w tył..k wlaza a za plecami na niego gadaja.Ciagle powtarzalam ze takiego pracownika powinno sie wy........c z pracy.Takiego ktory przelicza pacjenta x iles zloty tym bardziej.Posrednicy potrzebni zeby wiecej osob wiedzialo.A czy osoba jest zainteresowana to trudno powiedziec bo ona tylko mamrze pod nosem jak stare radio liczac kase.Zalosne.Podtrzymuje co zostalo wczesniej napisane.Cel zostal osiagniety skoro dotarlo gdzie dotrzec mialo.A ujawniac sie nie mam zamiaru bo wszyscy mowia to samo.Nawet duzo wiecej mowia tylko ze sie to nie nadaje do powtarzania.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
A ile zarabiają dyrektorzy tego szpitala, Niech sie prokurator zainteresuje tymi panami, jakie są opracowane procedury, ilu lekarzy itd. byłem na sor 2 razy żona z arytmią serca położyli ja na jakimś łóżku, które było natychmiast potrzebne i tylko dzięki temu przypadkowi natychmiast zawieziono ją na kardiologię gdzie z trudem umiarowiono serce. Stało się tak ponieważ to łózko było potrzebne dla ciężko poturbowanej pacjentki w wypadku. Pacjenci czekają godzinami, a więc coś jest nie tak Panie Dyrektorze. Coś tu nawala i pacjenci umierają lub za długo cierpią.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
lekarskie dinozaury na emeryturę jazda !!!!!!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
może tak samo padnie ta zołza,  jak Pani brat umarł
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
To ja wam opowiem inną historię z SOR-u PSK-4. Przyjechałem wtedy tam z chorą o godz.21:oo , usiadłem w korytarzu na krześle wraz z innymi towarzyszącymi chorym. Koło godziny 23: ... rodzina przywiozła jak się potem okazało młodzieńca z zatruciem pokarmowym - dyżur wtedy pełniła lekarka też tak na około około 70-tki która wyszła do rodziny tego chłopaka i coś im zaczęła objaśniać - widziałem pogłębiające się na ich twarzach przerażenie i w końcu płacz, jak przypuszczam jego matki. Nad ranem, następnego dnia około godziny 9:.... inny lekarz przyszedł i oznajmił , że u ich syna rozpoznano stan zapalny wyrostka robaczkowego, który za 2 godziny miał zostać zoperowany. Ponieważ ja z chorą siedziałem jeszcze do godz. 13:... więc wszystko się wyjaśniło - ta wiekowa lekarka, tej rodzinie zrelacjonowała stan zdrowia 87 latka który leżał na sąsiednim łóżku i około godz 12:... zmarł. Wyobrażacie sobie co przez 10 godzin przeżyli ci ludzie ?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
undefined napisał:
Do undefined-ile syn ma lat? Dna moczanowa to raczej schorzenie z grupy reumatologicznej ktore dotyka osoby starsze, spowodowana jest odkladaniem sie krysztalkow kwasu moczowego w miesniach i stawach. B.trudno sie diagnozuje.
 niedouczony rezydent czy student? jak sie niewiele wie to i diagnoza dny moczanowej moze byc trudna.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nie ma gorszego SOR niż w PSK4 , byłem tam 2 razy z ostrym atakiem kolki nerkowej , leżałem na podłodze , wyłem z bólu - nikt nawet do mnie nie podszedł . Po ok. godzinie przyszedł jakiś lekarz z jakimiś papierami i kazał mi coś podpisywać. Po 2,5 godzinach podłączono mi kroplówkę z nospą. Byłem też kiedyś na SOR na Kraśnickiej , potraktowano mnie tam zupełnie inaczej, zajęto się mną niemal natychmiast.Takiej znieczulicy i ignorancji pacjenta jak na Jaczewskiego chyba nie ma nigdzie. Nigdy więcej.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Moze to nie na temat! ale przyjechalem kretka z moja zona na sor przy ul krasnickiej, byly klopoty tzw sercowe zostalismy natychmiest przyjeci, lekarz zlecil wszystkie badania i po 3-godzinach byla diagnoza! bylem pod wrazeniem tego mlodego lekarza na dyrzuze, zreszto Mu powiedzialem- doktorze za zadne pieniadze nie chcialbym pracowac na Pana miejscu!!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Moj komentarz napewno bedzie tzw niepoprawny politycznie, ale dotyczy to mojego zycia!! Teraz mam 66-lat 3 lata temu po obiawach  typowej choroby wiencowej zostalem skierowany do odz kardiolgicznego w PSK-4 Wyrok- 3 by-pass Operowal mnie stosunkowo mlody Ok 40 lat kardiolog- bez lapowek , jestem Mu niezmiernie wdzieczny, bo jedyne co, to zostawilem Mu kartke z podziekowaniami!!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
juz myślałem ,że pisza o szpitalu w parczewie ,te cudaki całe godziny przyjmują nawet z podejrzeniem o udar ,sam widziałem pacjent czekał w poczekalni 3 godziny na przyjecie
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nagonka na sor trwa.Tyle dni od publikacji a komentatorzy pisza dalej.Pisza wszyscy rzekomo pokrzywdzeni, dlugo oczekujacy, wszystkowiedzacy czyli wszyscy ktorzy nie powinni trafic na sor tylko do rodzinnego.Albo pisze rodzina, ktora na sile chce kary i odszkodowania chociaz nie zawinil nikt bo smierc i tak by nadeszla.Ciekawe co wyszlo w sekcji, bo jezeli nie zawal to znaczy ze ktos tym steruje.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ten szpital na Jaczewskiego to koszmar. Trafiłam tam z innego miasta w stanie ciężkim z nadzieją na rychły ratunek skrajnie wycieńczona, z bólem, torsjami,temperaturą i w prawie w malignie. To co mnie tam spotkało to horror. Pierwsze wrażenie - czy to izba przyjęć, czy SOR nie wiem, bo nie znałam szpitala, że pacjent to intruz.Rano ok. 8-mej. Recepcja, a w niej kilkanaście kręcących się osób, ja na wózku przed ladą (pożyczonym, kuzynka mnie na nim przywiozła), obok mnie słabowita kuzynka prosząca o ratunek dla mnie, ledwo stojąca. Żadnych krzeseł, żeby móc usiąść i poczekać. Po pól godz podeszła jakaś ok.20 letnia młoda, zapisała dane i znowu 3 godz czekania 1,5 m od lady na ten ratunek, na pomoc. Kuzynka prawie mdleje, ale nikogo to nie wzrusza.Od czasu do czasu ktoś z chorych przychodzi i odchodzi,a tam za ladą ruch, rozmowy, śmiechy. My o wodzie z butelki od rana. Ok południa kazano nam udać się do małego pokoiku, jakaś stażystka zbadała ciśnienie, osłuchała i dalej na korytarz i czekamie. Ok.15 trafiłam na leżankę za parawan jakieś kilka metrów dalej. Nie miałam siły wstać z wózka i podczas przenoszenia okazało się, że lał mi się mocz i jestem cała zmoczona, że mam torsje.Wtedy pobrano mi krew do badania i zmierzono temperaturę. Kuzynka dostała drożdżówkę od jakiejś osoby i zjadłyśmy we dwie.Ok. 19 trafiłam na oddział, gdzie leczono mnie 3 tygodnie. Przez pierwsze dni był straszny kryzys, kroplówka za kroplówka i mnóstwo zastrzyków, leki garściami. Trafiłam tam w takim stanie, ponieważ w POZ to jest tylko 3 min wizyta, recepta i do domu. Nieważne czy lek trafiony, czy nie, a skierowania na badania nie, bo limit wyczerpany. Karetka nie przyjedzie, bo to nie wypadek. Lekarz do domu może przyjść za tydzień i to nie specjalista. Taka rzeczywistość. Pacjent prywatny to pacjent, a na NFZ to intruz.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Kto tam jest dyrektorem w tym szpitalu na Jaczewskiego ? Tam jest na SORze olewanie ludzi, ratunek natychmiastowy może dla 1 osoby na 10 i ogólnie to zniechęcanie, żeby ten pacjent więcej tam nie chciał trafić. Ale konkrety. Mianowicie zepsuła się podobno nagrywarka DVD (koszt niewielki) i pacjenci nie mogli od maja 2017 r. dostać płytki z badaniem, no bo zepsuta (ale czy to prawda była to nie wiem, bo może tak kazano tylko mówić prac.RTG i USG). Do końca 2017 r. dzwoniliśmy i się dopytywali i wciąż była ta sama odpowiedź. To taki duży szpital miał tylko 1 nagrywarkę i przez tyle m-cy nie można było kupić nowej !!!???  Może od razu trzeba było zrobić raban i interweniować, gdzie się da, nie wiem.  Inna rzecz - w tak dużej klinice nie ma wagi, aby zważyć pacjenta na siedząco !!! A takich, co stanąć nie mogą jest spora ilość i to ile ważą, kontrola ich wagi jest bardzo ważna (np.cukrzycy i z innymi schorzeniami). Takie wagi są i na Allegro sprzedawane od czasu do czasu (takie krzesełko, a z tyłu ekranik na którym pokazuje się ile chory waży). Wstyd, doprawdy, żeby takiej wagi nie było na każdym oddziale. I pytanie zasadnicze - dlaczego dla jednych pacjentów jest transport sanitarny ze szpitala, a dla innych nie? Wiem, że to "się załatwia" z ordynatorem i wielkim chamstwem jest odmówić odwiezienia do domu pacjenta nie chodzącego z 1 tys. renty, a w tym samym czasie odwozić babcię, której córka przyniosła sporej wielkości prezent.  I drugie też z zasadniczych - konsultacje lekarskie i badania na innych oddziałach, jedni mieli bez problemu, bo "się kręcili za tym", a inni pacjenci mimo konieczności - nie. Pacjenci z prywatnych gabinetów lekarskich lekarzy pracujących w klinice bez problemu trafiają na badania i leczenie na oddziałach w klinice (-kach), zaś pacjent leczący się w ramach NFZ w "zwykłej"przychodni jest zbywany receptą pisaną w ciemno zazwyczaj. Taka praktyka jest powszechnie stosowana, ci lekarze nie mają kas fiskalnych, zarabiają krocie, a pracę w szpitalu traktują pogardliwie i jako odpoczynek w wielu przypadkach. Są zainteresowani tylko "swoimi" pacjentami. Pozostałych ignorują, wyśmiewają albo jak najszybciej wypisują, bo potrzebne jest łóżko. Żeby nie tylko ganić, to pochwalę pracę pielęgniarek i salowych, nie wymienię oddziału, żeby im tym nie zaszkodzić. Czasem są jakby nieco zastraszone, no bo wiadomo, też szefowe ich są różne.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ja również miałam okazję poczuć tę "wielką troskę o pacjenta" czekając sześć godzin na wykonanie badania,na które byłam umówiona na konkretną godzinę zresztą.Badanie robione na czczo, więc z pustym żołądkiem i bez kropli wody w ustach od wczesnych godzin rannych.Byłam niewidzialna chyba,bo pacjenci w kolejce po mnie wchodzili kolejno jeden za drugim... personel przechadzał koło mnie z głupim uśmiechem na twarzy...lekarze?konowały !odradzam tą placówkę!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
druga Rumunia
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Strona 6 z 7

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...